czwartek, 9 kwietnia 2015

06. So I keep on walking

Nareszcie nadeszła przerwa świąteczna. Filia Luna w końcu mogła się odprężyć i choć przez kilka dni nie myśleć o piosence, którą miała wykonać wraz z początkiem nowego semestru. Wciąż nie mogła znaleźć tej jednej właściwej. Po raz pierwszy od bardzo dawna, nie musiała przejmować się świątecznymi przygotowaniami. Ojciec miał wyjechać z panią Styles więc rodzinne święta miała z głowy. "Nie mogło być lepiej" myślała. W planach miała oglądanie seriali, mnóstwo pysznego jedzenia, czytanie nowych książek i słuchanie w kółko tych samych piosenek - czyli to, o czym marzyła od rozpoczęcia roku.
Jak zawsze, gdy miała chwilę dla siebie, dziewczyna siedziała w kuchni studiując kolejny przepis. Nie zostało jej już wiele. Za dwa tygodnie miał rozpocząć się nowy rok, a jej postanowienie - po raz pierwszy zostać spełnione. Przepis na ciasto czekoladowe był na prawdę prosty i tylko na niemiła składniki, więc włożyła słuchawki do uszu, nastawiła ulubioną playlistę i włożyła ipoda do tylnej kieszeni spodni. Popłynęła muzyka. Wyjmując kolejne produkty, Luna coraz wyraźniej wymachiwała rękoma, głową i biodrami w rytm piosenki. Nie lubiła tańczyć. To prawda. Ale czy jest lepszy sposób do wyrażenia zafascynowania każdą pojedynczą nutą utworu? Mogła zaśpiewać... I zrobiła to. Podśpiewywała znane jej fragmenty pod nosem. "Dobrze, że mieszkam sama" myślała. Nie chciałaby, żeby ktoś ją teraz zobaczył.
Muzyka pozwalała jej się odprężyć, ale też oderwać od rzeczywistości. Pomagała myśleć jaśniej. A miała o czym myśleć. Bez przerwy powracała myślami do rozmowy chłopaków. Ktoś był w niebezpieczeństwie. A jej brat nie zamierzał nic z tym zrobić! Może i nie była to jej sprawa, może i nie powinna słyszeć tych kilku zdań... Ale usłyszała i nie potrafiła o tym zapomnieć. Nie chciała. Jak groźne musiało być to, o czym rozmawiali, skoro wszyscy, nawet Zayn - zwykle kompletnie pozbawiony jakichkolwiek uczuć - byli tak zdenerwowani? "Powinnam komuś o tym powiedzieć". Jedynym pytaniem było - komu? Policja? A gdyby przez to sytuacja się tylko pogorszyła? Albo gdyby to wpakowałoby chłopaków w kłopoty? Nie potrafiłaby spojrzeć im potem w oczy. "Co ma zrobić?" pytała własne sumienie, lecz nic nie przychodziło jej do głowy.
Kolejnym pytaniem zaprzątającym jej głowę było: Jak powinna zachowywać się w stosunku do Louisa? Był od niej o wiele starszy, choć sprawiał zupełnie inne wrażenie. Jednak podczas imprezy na której byli coś się zmieniło. Czy może tylko Fili się tak wydawało? Może on jest taki zawsze? "To jeszcze gorzej..." zrozumiała po chwili. Próbowała sobie wmówić, że zbytnia zuchwałość z jego strony to tylko przyjacielski gest. Przecież nie mógł o niej myśleć w jakikolwiek inny sposób. Nigdy wcześniej nie miała przyjaciela płci przeciwnej i dlatego tak panikowała. To normalne. A przynajmniej tak sobie powtarzała.
W chwili, gdy dziewczyna wkładała ciasto do piekarnika, przez cichsze melodie kolejnej piosenki przebił się dźwięk pukania do drzwi. Zdziwiona, czym prędzej ruszyła w ich stronę, po drodze odkładając ipoda na blat stołu. Nie przyszło jej do głowy najpierw spojrzeć na klatkę przez wizjer. Gdyby to zrobiła, mogłaby po cichu wycofać się w głąb mieszkania udając nieobecność. Uniknęłaby wielkiego zaskoczenia, jakim było ujrzenie przed sobą niższej o głowę kobiety z krótko ostrzyżonymi włosami w kolorze dojrzałej marchewki.
-Mama? - zdołała wydusić z siebie nie wierząc w to co widzi.
Filia Luna nigdy nie przepadała za swoją matką Nigdy, od kiedy sięgała pamięcią. Już nawet nie chodziło o to, że podstępem nadała córce chyba najgorsze z możliwych imion. Niestety, jak się później okazało, był to efekt jednego z wielu niecodziennych poglądów i wierzeń Alice Green. Filia nie zgadzała się z matką prawie w żadnej sprawie, więc była niezmiernie wdzięczna losowi, że od rozwodu, mogła mieszkać z ojcem. Z resztą, Alice też to raczej nie przeszkadzało, gdyż mogła bez przeszkód podróżować po kraju, nie martwiąc się o bagaż w postaci pięcioletniej córki.
I po raz kolejny, to Luna musiała uciekać przed matką. Nie mogła przebywać z tą kobietą w jednym pomieszczeniu, po prostu nie potrafiła. Zbyt wiele je różniło i pod wieloma względami były do siebie zbyt podobne. Spędziła z matką trzy dni. Trzy dni urywanych rozmów, irytujących pytań i jeszcze bardziej irytujących odpowiedzi. One po prostu nie potrafiły się ze sobą porozumieć. Matka mówiła coś, co irytowało Lunę, kiedy ta udzielała jej odpowiedzi, starsza kobieta szybko traciła zainteresowanie, co irytowało dziewczynę jeszcze bardziej. A im bardziej nerwowa była, tym bardziej irytowało to Alice. "Błędne koło" pomyślała Filia wciąż idąc spacerowym krokiem kolejną centralną ulicą Columbus. Nie miała pojęcia dokąd zmierza. Nie wiedziała nawet, jak długo już nie było je w domu. Potrzebowała odpoczynku. Czuła, że jej głowa eksploduje, jeżeli spróbuje porozmawiać z matką na jakikolwiek temat.
"-Dlaczego przyjechałaś? - spytała Luna wpuszczając kobietę do mieszkania. Ta, jakby nigdy nic, wciągnęła za sobą wypchaną po brzegi walizkę i równie pełny plecak i rzuciła oba na podłogę niedaleko kanapy.
-Idą święta. Rodzina, kolacja, dekoracje.
-Nie wierzysz w Boże Narodzenie.
Rudowłosa kobieta potaknęła kilka razy skinieniem głowy.
-Ale wierzę w prezenty - oznajmiła ochoczo, jednak wyraz twarzy jej córki uzmysłowił jej, że dziewczyna nie da się nabrać - Chciałam spędzić z tobą trochę czasu. Czy to coś złego? Ile czasu to już minęło...?
- Trzy lata. Tak jak dziś pojawiłaś się nieproszona w drzwiach naszego domu. Nie przyjechałaś nawet na moje osiemnaste urodziny.
Kobieta z roztargnieniem machnęła ręką.
-Przesadzasz. Według gwiazd, wciąż jesteś moją małą dziewczynką... Kiedy przyjdzie odpowiednia pora, na pewno będę.
-Znowu to samo... - westchnęła Luna, ale nie miała siły sprzeczać się z kobietą.
-Poza tym, nie przyjechałam nieproszona. Twój ojciec zadzwonił i zaprosił mnie. Powiedział, że mogę się u ciebie zatrzymać.
-Tata do ciebie zadzwonił?"
Dziewczyna długo zastanawiała się, czy w tej rodzinie w ogóle cokolwiek się jej mówi? No bo w końcu po co informować swoją jedyną córkę, że wyjazd na narty z nową dziewczyną nie wypalił i święta jednak się dobędą? Po co mówić, że mieszkanie jest w remoncie, więc wigilia i wszystko co się z nią wiąże, musi odbyć się właśnie w jej mieszkaniu. Po co choćby napomknąć, że od dwudziestego drugiego grudnia, w jej mieszkaniu będzie spać nie jedna, ale cztery osoby?! Trzy dodatkowe osoby, które trzeba będzie nakarmić a przede wszystkim, którym trzeba będzie zapewnić miejsce. Od dwóch dni nie myślała o niczym innym, niż jak ma to rozegrać. Do tej pory, jej matka spała na kanapie. I tak pewnie zostanie. Nie miała jednak miejsca dla ojca i pani Styles. Mogłaby oddać im swoje łóżko, które jako jedyne zmieściło by ich razem, ale wtedy sama nie będzie miała gdzie spać. "O Mój Cholerny Boże" przeklęła w myślach i zaraz tego pożałowała. Już od dawna Filia nie przeklinała na głos, jednak o wiele częściej zdarzało jej się to robić w myślach, choć bardzo próbowała wyzbyć się i tego nawyku.
Zaczynało już się ściemniać, kiedy Luna w końcu odkryła cel swojej wędrówki - mieszkanie Harrego. Była w nim tylko dwa razy, ale podświadomie czuła, że to jest jedyne miejsce, poza jej mieszkaniem, w którym może czuć się bezpiecznie. Bardzo chciała zobaczyć się z bratem. Chciała się z nim pogodzić i porozmawiać o nic nieznaczących rzeczach, pośmiać się. "Kiedy tak się od niego uzależniłam?" zastanawiała się jadąc lustrzaną windą.
Stanęła przed drzwiami mieszkania i przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna zapukać. Bądź co bądź, to nie było jej mieszkanie. "A jeśli mu w czymś przeszkodzę?" przemknęło przez myśl dziewczynie, jednak ta myśl szybko zniknęła, a ona weszła do mieszkania, możliwie jak najciszej zamykając za sobą drzwi.
-Harry? - odpowiedziała jej cisza - Louis, Niall, Liam?
Weszła do przestronnego salonu starając się nie patrzeć na widok za oknem. Być może po kilku drinkach mogła swobodnie siedzieć przy ogromnym oknie, ale na trzeźwo - nigdy. Zerknęła na fotele, na których zwykle siedzieli jej nowi znajomi - wszystkie były puste. A jednak mieszkanie było otwarte, więc ktoś musiał być w domu. Nim jednak jej umysł przyswoił nowe informacje, tuż za nią rozległ się głęboki, choć lekko ochrypły głos.
-Nie ma ich.
Zayn jak zwykle ubrany był na czarno. "Zwykle, czyli trzeci raz jak go widzę." upomniała samą siebie Luna. Wciąż nie mogła uwierzyć, jak przyzwyczaiła się do chłopaków, choć prawie ich nie znała. To było do niej kompletnie niepodobne. Zwykle bała się zaufać ludziom, ale ta czwórka "zdobyła" ją już po pierwszej rozmowie. Mulat był kompletnie inną bajką. Niby był częścią grupy, ale wciąż trzymał się na uboczu. Po ciele Filii przechodziły ciarki, kiedy wbijał w nią spojrzenie swoich zimnych, brązowych oczu. Teraz czuła się podobnie, choć tylko zerkał na nią, krojąc kolejne warzywa na blacie wyspy kuchennej. Wciąż wyglądał nienagannie, jakby stał przy barze w kolejnym klubie, a nie w zaciszu własnego mieszkania.
-Och - tylko tyle zdołała z siebie wydusić widząc chłopaka. Spodziewała się każdego, ale nie jego. Nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Nagle, opuściły ją cała odwaga i gniew. Każde uczucie zdawało się być dziecinne i nic nieznaczące. I to tylko dlatego, że na nią patrzył. Że po raz pierwszy odezwał się w jej towarzystwie. - Okej. No dobra. To ja lepiej pójdę. - Słowa same wypływały z ust dziewczyny i a z każdym kolejnym jej twarz przybierała kolejny odcień czerwieni. "Uspokój się" nawoływała się w myślach, jednak to nie pomagało. Przy nim, czuła się jak kompletny dzieciak. Jak świeżo upieczona licealistka rozmawiająca z o wiele starszym, przystojnym facetem.
-Możesz zostać, jeśli chcesz - znów odezwał się Zayn, nim Luna zdążyła uciec w popłochu z mieszkania. - Chcesz coś zjeść? Właśnie robię obiad.
Nie potrafiła się odezwać. Była tak zaskoczona tą nagłą zmianą, że zupełnie zapomniała, jak używa się słów. Skinęła niepewnie głową i zdejmując płaszcz, usiadła na wysokim stołku naprzeciwko chłopaka. Znów zapadła cisza. Luna obserwowała, jak Zayn zręcznie przygotowuje kolejne składniki. Kroi marchewkę, paprykę, obiera pomidora, a jednocześnie dogląda gotującej się na kuchence wodzie.
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować.
-Raczej mało o mnie wiesz.
"Wiem, że jesteś sarkastyczny i zarozumiały." Luna na prawdę nie rozumiała, dlaczego Zayn tak się zachowywał. Skoro jej nie lubił, nie musiał proponować jej obiadu. Na pewno oboje czuliby się o wiele lepiej, gdyby pozwolił jej wyjść. Jednak skoro już została, postanowiła chociaż spróbować poznać chłopaka. W końcu to przyjaciel Harrego.
-Co to będzie? - spytała wychylając się trochę, chcąc zobaczyć, co Mulat aktualnie robi. Ten rozciągnął usta w uśmiechu, który Filii nie kojarzył się z niczym przyjemnym.
-Serca wieprzowe z warzywami i boczkiem. 
Dziewczyna od razu wyobraziła sobie ociekające krwią narządy, z leżącymi wokół brokułami, marchewką i selerem, a wszystko przyprószone drobnymi kawałkami boczku. Poczuła, jak coś przewraca się w jej żołądku. Automatycznie wykrzywiła się i zamknęła oczy próbując powstrzymać nudności.
-Nie widzę mięsa - oznajmiła, kiedy już się uspokoiła. Zayn przyglądał jej się uważnie, lecz zaraz wrócił z powrotem do pracy.
-Jestem wegetarianinem.
-Naprawdę?
-Czy to aż takie dziwne? - przez chwilę dziewczynie zdawało się, że mogą zacząć normalną rozmowę, lecz powrócił protekcjonalny ton chłopaka, by pozbawić Filię wszelkich złudzeń.
-Nie. Sama nie jem niczego, co kiedyś miało oczy.
Po tej uwadze zapadła cisza. Zaczynało to już być męczące, więc Luna postanowiła nie siedzieć dłużej bezczynnie. To mogła robić w domu, z matką.
-Mogę ci pomóc? - zaoferowała wstając i kierując się w stronę kuchenki. W tym przypadku nie potrzebowała pozwolenia. Uwielbiała przebywać w kuchni i kiedy już oparła się na zrobienie czegoś - tak jak w tym przypadku - nic nie mogło jej powstrzymać. Nawet tak arogancki i nieprzystępny człowiek jak Zayn.
-Chcesz gotować? - Na kolejny przepełniony ironią, pewnością siebie komentarz dziewczyna tylko przewróciła oczami. Z każdą mijaną chwilą, przyjaciel brata coraz bardziej działał jej na nerwach. Jasne, była młodsza, ale to nie powód, by traktować ją z wyższością. Nie była w niczym gorsza od niego. A nawet przewyższała go w wielu sprawach - przede wszystkim, nie piła w umór przy każdej nadarzającej się okazji.
-W końcu jestem kobietą, prawda? - warknęła, jednak by złagodzić trochę wydźwięk słów, posłała chłopakowi najbardziej wymuszony a jednocześnie najsłodszy, uśmiech jaki kiedykolwiek miała okazję odegrać. 
Na jednej z półek przyczepionych do ścian w kuchni ujrzała głośnik, a zaraz obok miejsce na podłączenia iPoda. Bez namysłu wyciągnęła z kieszeni urządzenie. Już po chwili w całym domu rozległy się pierwsze dźwięki piosenki. Luna nie miała zamiaru dzielić się z Zaynem listą swoich ulubionych piosenek, więc włączyła radio i gdy tylko piosenka dobiegła końca, oboje usłyszeli głos spikera. Dziewczyna wróciła do blatu tanecznym krokiem. Podśpiewywała znane jej fragmenty piosenek, nie zwracając uwagi na wciąż zerkającego na nią Mulata. W końcu rozbrzmiały pierwsze nuty ulubionej piosenki Filii. W jednej chwili rzuciła wszystko, co do tej pory robiła i zaczęła wyginać się w swoim zwariowanym tańcu. Śpiewała na cały głos. Widziała, że chłopak też przerwał krojenie kolejnych warzyw i przygląda się jej próbując ukryć uśmiech. W jednej chwili dziewczyną zawładną wstyd. Nie mogła uwierzyć, że zaczęła tańczyć i to przy nim. Nie robiła tego nawet, kiedy przychodziła do niej Anastasia - jej najlepsza przyjaciółka. Stanęła na środku kuchni, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w chłopaka, kiedy rozbrzmiała trzecia zwrotka, a wraz z nią śpiew Zayna. Głęboki, pewny, lekko zachrypnięty. Ten głos kompletnie ją zaskoczył, porwał ją, zawładnął jej serce. Mimo, że piosenka była bardzo energiczna i wesoła, w śpiewie Zayna słyszała smutek i przeszywający ból. Nawet nie zauważyła, kiedy dołączyła do niego w refrenie.
Kolejną piosenkę zaśpiewali razem, a do następnej nawet zatańczyli. W pewnym momencie oboje zaczęli się śmiać, choć Luna nie miała pojęcia, kiedy to mogło się stać. Nagle uznała, że bawi się równie dobrze, jak na imprezie z Louisem. A przecież, gdy głębiej się nad tym zastanowiła, Zayn wciąż ją przerażał. Nie potrafiła wyjaśnić czemu, ale tak było. Coś w nim, w jego wyglądzie, zachowaniu albo po prostu sposobie bycia niepokoiło ją. I bardzo chciała dowiedzieć się, dlaczego?
-Kolejna świetna piosenka. - głos spikera przepadł gdzieś w przestrzeni podczas gdy Zayn i Luna wciąż śmiali się i tańczyli do nieistniejącej muzyki. - Modsi z naszych słuchaczy mogą nie wiedzieć, o kim teraz będę mówił, ale chciałbym wszystkim przypomnieć, że w przyszłym tygodniu mija dokładnie pięć lat od śmierci brytyjskiego boysbandu... - głos ucichł. Zayn, w jednej chwili radosny, roześmiany, w następnej jednym ruchem odłączył iPoda Luny od sprzętu i rzucił nim w jej stronę.  Ta nagła zmiana nastroju wydało się dziewczynie jeszcze bardziej dziwne, niż wcześniejsze dołączenie do tańca. "Ten typ chyba już tak ma." pomyślała i zaraz stwierdziła, że jej myśli czasem za bardzo przypominają niektóre z tekstów z banalnych filmów romantycznych, na które czasem ciągnie ją Anastasia.
Obiad, a raczej wczesną kolację, zjedli prawie w kompletnej ciszy, nawet na siebie nie patrząc. Filia Luna marzyła już tylko o tym, by znaleźć się w domu. Nawet, jeśli to oznaczało spotkanie z matką. Wszystko wydawało się lepsze od towarzystwa pochmurnego, wiecznie wywyższającego się Zayna.
-To... Gdzie właściwie jest reszta? - spytała z braku lepszych pomysłów. Po prostu chciała przerwać przytłaczającą ciszę w której bała się, że nawet jej oddech jest zbyt głośny.
-Harry w pracy, na nocną zmianę. A reszta wyjechała do rodziny na święta.
-Harry nigdzie nie wyjeżdża?
-Po co? Jego jedyna rodzina jest tutaj. - Luna domyśliła się, że mówiąc "rodzina" chłopak miał na myśli panią Styles. Sama z resztą wciąż się upierała, że ją i Harrego nic nie łączy, dlaczego więc poczuła się odtrącona? Chciała być dla chłopaka kimś bliskim. Dopiero teraz sobie to uświadomiła. Chciała, by uważał ją za członka swojej rodziny. "Ale przecież tak jest. Sam mi to powiedział." Problem polegał na tym, ze ona wciąż bała się wpuścić go do swojego życia. Wszystkim, którym na to pozwalała, zaraz się nudziła i byli przy niej tylko z obowiązku... A tego nie chciała. Musiała zrobić coś, aby pokazać, że jej też zależy. Że dla niej, on już jest członkiem rodziny, nawet, jeśli ich rodzice nie wezmą ślubu przez kolejnych pięć lat.
-Mam prośbę - zaczęła niepewnie, bawiąc się nitką wystającą z rękawa bluzy - Chciałabym dać Stylesowi coś na święta... Ale nie mam bladego pojęcia co. Co chciałby dostać?
Na chwilę znów zapanowała cisza. Zayn wpatrywał się w Lunę, podparty na łokciu, jakby badając, czy mówi poważnie, czy może zdradzić jej tajemnicę. W końcu wciągnął głośno powietrze i wstał od stołu. 
-Jedyne, o czym Styls marzy od dawna, to spędzenie świąt z rodziną.
"Tylko tyle" pomyślała Filia. Sądząc po tonie chłopaka, to nie mogło być aż takie proste.



No dobra... W tym rozdziale miały być opisane całe święta, ale jakoś w połowie zorientowałam się, że wyszłoby to zbyt długie i muszę podzielić całość na dwie części. A więc to jest pierwsza z nich.
Mam nadzieję, że scena z Zaynem wyszła dobrze, bo to ma być ta iskierka od której zacznie się przyjaźń między nim a Filią Luną.
Mam nadzieję, że dobrze opisałam relację między dziewczyną a jej matką, bo to na prawdę nie jest łatwy temat. Przynajmniej dla mnie, bo chcę, żeby wszystko było... w miarę możliwości naturalne i oczywiste. (już wiem, że mi to nie wyjdzie, bo przesadzę w którąś stronę)
W końcu mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział i tak nie jest za długi.

Ponadto zachęcam do zajrzenia do zakładek, bo... sama nie wiem... może dowiecie się tam czegoś, czego nie ma w rozdziałach, albo może będziecie mili jakieś swoje... pomysły... Nie wiem.
W dodatku informuje (dla tych, którzy się tym wcześniej nie zainteresowali) że w spisie treści, obok rozdziałów, są dołączone piosenki... Które moim zdaniem idealnie odwzorowują charakter rozdziału, lub po prostu których słuchałam podczas pisałam, lub które mnie zainspirowały. To są te piosenki, których fragmenty są tytułami rozdziału... :)

Okej, trochę za dużo się nagadałam... Liczę na jakieś przemyślenia na temat tego rozdziału. Na pewno jest w nim wiele błędów, bo pisanie go rozciągnęło się trochę w czasie... Więc piszcie mi o tych błędach!

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Świetnie, że Zayn się w końcu trochę otworzył, nawet go polubiłam :D Matka Luny jest niezłą wariatką xD Ciekawe co będzie działo się w święta. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Zayn ma za sobą ciężkie przeżycia... Ma moim zdaniem pełne prawo nie chcieć się przed nikim otworzyć... Ale o tym w dalszych rozdziałach :P
      Ja gaduła... :)

      Usuń
  2. Świetny naprawdę :)
    Zapraszam na nowy rozdział w "Gone" oraz nowego bloga z ff
    http://gone-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, na prawdę... xD
    Mam takie pytanko...masz gg? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mam... Nie pamiętam numeru ale chyba zapisywałam go gdzieś w zakładkach.

      Usuń
  4. Świetny! Jest po prostu świetny! Naprawdę
    Zapraszam do mnie :)
    http://gone-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja doczepię się do zapisu dialogów :) Po pauzie robimy przerwę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :) Dziękuję ^^
      Tak. Wiem o tym, ale biorąc pod uwagę, że całość najpierw piszę w Offisie, to kiedy robię przerwę, kolejne ustawiają mi się jako wypunktowane... I jest to dość kłopotliwe biorąc pod uwagę, że ja jestem komputerową sierotą... i nie potrafię tego ustawić. A kiedy potem przyklejam tekst do bloggera, wszystko się psuje i jest brzydkie i... wolę się z tym nie bawić :P
      Lenistwo ciężka choroba przewlekła :D

      Usuń
  6. Katalogowy Świat Wychodzi na przeciw swoim podopiecznym!
    Wszyscy świetnie wiemy ile różnych katalogów znajduje się na blogspocie, wiele blogów jest zapisanych nie tylko do jednego, a do wielu. Dużo osób informuje katalogi o nowych postach u siebie, co zajmuje dużo czasu, który nie zawsze jest! Dlatego postanowiłam dodać do układu gadżet który jest w stanie sam się aktualizować w dowolnej chwili i informować każdego kto wejdzie, że właśnie dodałeś nowy post!
    Zdaję sobie sprawę z tego że nie wszyscy chcą aby katalog informował o ich nowych postach, dlatego hojnie rozdaję tą informację, która ma na celu poinformowania Was o nowym planie powiadamiania Nowych Postów oraz pytaniem, czy się zgadzasz? :)
    Jeśli tak, to zapraszam do katalogu, aby zostawić krótką informację w zakładce "Nowe Posty" w której wystarczy że napiszesz "Zgadzam się" oraz podanie adresu swojego bloga lub blogów.
    Wtedy nic już nie musisz robić, blogspot sam, automatycznie będzie powiadamiać na katalogu o dodanym nowym poście, a Ty oszczędzisz czas który normalnie poświęcałbyś/poświęcałabyś na pisaniu i publikowaniu zgłoszenia posta :))
    W razie pytań zapraszam do zakładki Pytania

    Zapraszam! :)
    I przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń
  7. twoja recenzja
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/05/23-my-guardian-angel.html

    OdpowiedzUsuń