sobota, 14 marca 2015

03. I can be your new addiction

Wieczór. Zazwyczaj Filia Luna spędzała wieczory siedząc w swoim malutkim mieszkanku, czytając książkę i zajadając kolejną w kolejności potrawę, z książki kucharskiej. Wraz z nastaniem nowego roku, obiecała sobie wykorzystać wszystkie z pozycji, zamieszczonych w opasłej książce, bez względu na to, jak obrzydliwe by się jej wydawały. Oczywiście jak to bywało z noworocznymi postanowieniami, zabrała się do tego dopiero w czasie wakacji, kiedy miała zdecydowanie za dużo czasu wolnego.
Jednak ten wieczór był inny. Zamiast na swoim łóżku, siedziała w ogromnym, skórzanym fotelu, w który z każdą mijającą godziną, zapadała się coraz głębiej, a zamiast książki, w ręce ściskała duży, okrągły kubek w fantazyjne wzory z już ostygłą herbatą w środku. Obok dziewczyny, na identycznym fotelu, lekko pochylony siedział Harry - jej nowy przyszły brat. Z naprzeciwka spoglądały na nią trzy pary zaciekawionych oczu. Louis, Liam i Niall siedzieli na ogromnej, czerwonej sofie popijając kawę i wciąż wypytując ją o coraz to nowe rzeczy. Od kiedy przyjechała z Harrym, do jego mieszkania, przyjaciele bruneta prawie nie spuszczali z Luny oczu.
-Powiedz nam o sobie coś... coś niezwykłego - znów odezwał się blondyn. Mimo, że na początku nieco peszył niebieskooką, szybko doceniła jego otwartość i nieustający zapał do zabawy i żartów. Po prostu nie mogła powstrzymać uśmiechu wpływającego na usta, gdy spoglądała w jego żywe, błękitne oczy, tak podobne, choć tak różne od jej własnych.
Wzruszyła lekko ramionami wpatrując się w swój napój. Czuła się coraz bardziej zmęczona. Ile już z nimi siedziała? Na ile pytań odpowiedziała? Na ile jeszcze będzie musiała odpowiedzieć, by móc wrócić do domu?
-Wiecie o mnie chyba już wszystko.
-Żartujesz? - Louis wyglądał na naprawdę zdziwionego, choć z tonu głosu, błysku w niezwykle zielonych oczach i minimalnie drgających kącikach ust Filia poznała, że jak żaden z przyjaciół nie jest do końca poważny. - Wciąż prawie nic o tobie nie wiemy. Wiemy do jakiej chodzisz szkoły, a co za tym idzie, czym się interesujesz.
-Wiemy że od pięciu lat jesteś wegetarianką. - wtrącił się trzeci z przyjaciół, spoglądając to na dziewczynę, to na Louisa.
Najstarszy z chłopaków, mimo wszystko peszył Lunę. Wysoki, choć nie tak jak Harry, w jednej chwili poważny, a w następnej śmiejący się do rozpuku, elegancki mimo swojej prostoty. Prawie dziesięć lat starszy... To przerażało ją najbardziej. "Kiedy się rodziłam on już potrafił dodać dwa do trzech." Mimo przyjaznego nastawienia chłopaka, nie mogła pozbyć się wrażenia, że powinna traktować go z większym respektem.
-Ale lubisz gotować - znów odezwał się Niall z szerokim uśmiechem takim samym, jak za każdym razem, gdy ktoś wspominał o jedzeniu.
-To właśnie szkoła określa to, kim jestem. Kim będę za kilka lat.
-Nie prawda - po raz pierwszy od dłuższego czasu, do rozmowy włączył się Harry. Przez cały wieczór pozwalał swoim przyjaciołom lepiej poznać "nowego członka rodziny", tylko czasem wtrącając jakiś komentarz lub śmiejąc się z opowiedzianego żartu. - Szkoła nigdy nie będzie cię określać. Robią to ludzie, jakimi się otaczasz i to, co robisz. Jakim człowiekiem jesteś.
Wiedziała, że brunet ma rację, jednak nie zmieniało to faktu, że nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na wcześniej zadane jej pytanie. Ludzie w okół niej? Odkąd pamiętała, była samotna. Ludzie, których uważała za przyjaciół, odchodzili, jakby nigdy nic dla nich nie znaczyła. Matka była nienormalna. Jedynie ojciec zawsze był blisko. Ale przecież miał własne życie, a ona była już dorosła. Nie mogła całe życie polegać jedynie na nim. Jakim człowiekiem więc była? Starała się nie krzywdzić innych. Zrezygnowała z mordowania zwierząt dla własnych potrzeb. Ale czy to w jakiś sposób mówiło, kim tak na prawdę była? "Kim jesteś, Filio?" Szkoła, aktorstwo, teatr były jej ucieczką. Na scenie, każdy wiedział kim jest i po co jest. Poza sceną już tak łatwo nie było.
-Więc jakim człowiekiem jestem? - starała się nie brzmieć jak osoba, która w każdej chwili może wybuchnąć płaczem. Chciała brzmieć, jakby to nic dla niej nie znaczyło. Groteskowo. Nie mogła jednak nic poradzić na coraz bardziej zaszklone oczy, zdradzające ją, niczym wielka świecąca strzałka z napisem "Mazgaj!"
Atmosfera w pokoju zgęstniała. Nikt nie wiedział co powiedzieć, bo nikt tak na prawdę nie znał Luny. Louis, Liam i Niall zaczęli kręcić się na swoich miejscach co chwila oglądając się na siebie nawzajem. Jednak Harry wciąż intensywnie wpatrywał się w niebieskooką, zupełnie niezrażony jej wciąż nasilającym się rozdrażnieniem. W końcu, to ona odwróciła wzrok, udając że sprawdza godzinę na swoim zegarku.
-Chciałabym wrócić już do domu - stwierdziła wstając i odkładając wciąż pełen kubek na najbliższy stolik.

Słońce już dawno zaszło, kiedy Harry zaparkował swojego volkswagena pod mieszkaniem Filii. Przez całą drogę panowała między nimi cisza i teraz, kiedy samochód przestał pracować, nic się nie zmieniło.
Dziewczyna siedziała w wygodnym, pokrytym sztuczną skórą siedzeniu i wpatrywała się w drzwi budynku w którym wynajmowała lokum. Czuła, że powinna coś powiedzieć. I nawet wiedziała co, nie mogła jednak poukładać własnych myśli w całość a co ważniejsze, spojrzeć brunetowi w oczy. Bała się, że ujrzy w nich znudzenie. Jej osobą, jej towarzystwem, jej dziwnymi nawykami...
-Przepraszam - prawie wyszeptała, powoli odwracając się w stronę chłopaka. Wyglądał na odprężonego, jednak jego brwi podniosły się, wyrażając lekkie zdumienie. Dziewczyna westchnęła w duchu. Jak miała wytłumaczyć mu to, co czuła? - Byłam... niemiła. Dla ciebie i twoich przyjaciół. Przepraszam.
Na chwilę znów zapanowała cisza, a zielonooki uważnie przyglądał się całej postaci Luny. "Błagam. Powiedz coś." Jednak Harry tylko wzruszył ramionami z uśmiechem na twarzy, co dla dziewczyny było wystarczającym powodem by odetchnąć z ulgą i również się uśmiechnąć.
-Polubili cię. W sumie wiedziałem że tak będzie. Ale zabawnie było oglądać, jak się stresujesz.
-No dzięki - mruknęła z coraz szerszym uśmiechem Filia. "Palant" wyszeptała w myślach, choć nigdy nie odważyłaby się powiedzieć tego na głos. Nawet żartując. Mimo wszystko poczuła się lepiej wiedząc, że nie poszło jej tak źle jak pierwotnie sądziła. Ona sama, mimo, że wciąż nie wiedziała za dużo o przyjaciołach Harrego jak i o nim samym, polubiła ich. Byli bardzo zabawną i zgraną grupą.
"Może poza jednym..." Obraz zimnych, brązowych oczu od razu sprowadził ją na ziemię. Zayna, ostatniego z przyjaciół widziała tylko przez chwilę. Ukrył się w swoim pokoju z tą dziewczyną i więcej się nie pokazali. "Dziwne, że w ogóle mało o nich wspominali."
-Mówię serio. Polubili cię. Kiedy im powiedziałem, że będę miał młodszą siostrę, od razu chcieli cię poznać. Gdybym cię nie przyprowadził do końca tygodnia, źle by się to dla mnie skończyło. - Znów się zaśmiał, jednak Luna była zbyt pochłonięta swoimi myślami, by zrozumieć dlaczego i tylko posłała chłopakowi niemrawy uśmiech.
Luna bardzo nie chciała mówić nowemu "bratu" o swoich niepewnych uczuciach co do mulata. Bała się wejścia na grząski grunt. Prawda była taka, że nic nie wiedziała o tych chłopakach i wtrącanie się w jakikolwiek sposób, naciskanie na wyznania, mogłoby się bardzo źle skończyć. Jeżeli brązowooki nie miał ochoty jej poznać, jego sprawa. W końcu ona też została zmuszona, zmanipulowana, do poznania drugiej rodziny Harrego. Nie zamierzała w żaden sposób zakłócać ich dotychczasowego życia.
-Powinnam już iść - zwróciła się do bruneta i posłała mu ostatni tego wieczora uśmiech.

Kiedy niebieskooka w końcu wyszła spod prysznica, było już za późno na czytanie, a co dopiero na gotowanie. Zalała więc tylko swoje ulubione czekoladowe płatki mlekiem i usiadła przed laptopem. Nie to, żeby miała cokolwiek ważnego do zrobienia. Przejrzała tylko najnowsze informacje ze świata i kilka innych stron, które po prostu pozwoliły jej się odprężyć. Już miała iść do łóżka, kiedy na czat weszła jej najlepsza przyjaciółka - Anastasia.
Luna przez chwilę wachała się, czy napisać do blondynki. Nie rozmawiały od kilku dni, a w życiu Filii dużo się pozmieniało, ale czy chciała dzielić się tym z An? W końcu zdecydowała się na rozmowę.
-Hej. Co tam?
-Właśnie wróciła z lekcji.
Luna zerknęła na zegarek u dołu monitora. Dochodziła północ.
-Lekcji czego?
-Uczę się grać na pianinie. Tylko wieczorem mam czas.
-Wieczorem? Jest 23!
-Nie ważne. Kiedy indziej ci opowiem. Co u ciebie?
Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek napisać, zadzwonił telefon. Dzwięk wydawał się tak głośny, w panującej dotąd ciszy, że Filia podskoczyła w krześle, nim sięgnęła pośpiesznie po słuchawkę. Nie mogła sobie pozwolić na skargi innych lokatorów na telefon dzwoniący w środku nocy. Właściciel budynku i tak już nie lubił dziewczyny.
-Halo? - odezwała się ściszonym głosem. Zaraz sobie jednak uświadomiła, że jest zbędne. "Brawo paranoiczko."
-Hej Filio Luno. Zapomniałem... - To był Harry. Mówił dość szybko, zapewne przekonany, że obudził "siostrzyczkę", jednak nie dość szybko, by Filia nie zdążyła mu przerwać.
-Filio. Nie używaj nigdy mojego pełnego imienia.
-Dlaczego?
-Po prostu tego nie rób. Okej? - Już mówiąc to wiedziała, że chłopak jej nie posłucha. Tak samo jak upierał się przy nazywaniu ją "młodszą siostrą". Jednak w wypadku imienia, nie zamierzała odpuszczać.
Przez chwilę w słuchawce zapanowała kompletna cisza, jakby brunet się rozłączył, lub po prostu odszedł od słuchawki, jednak zaraz gdzieś w tle rozległy się głosy jego przyjaciół. Luna nie potrafiła rozróżnić pojedynczych słów, ale też za bardzo się nie starała. Była zbyt zmęczona na jakąkolwiek rozmowę. Zerknęła w stronę laptopa, przypominając sobie o przerwanej rozmowie z przyjaciółką.
-Dzwonisz po coś konkretnego, czy żeby upewnić się, że potrafię wejść po schodach?
-No tak - Jej rozmówca nagle jakby oprzytomniał. "Pewnie też już przysypia." - Chłopaki zastanawiają się, czy pójdziesz jutro z nami na imprezę. W końcu zaczyna się weekend.
Nie chciała iść. Nie miała ochoty przebywać w zatłoczonym pomieszczeniu pełnym pijanych i spoconych ludzi. A jednak bez zastanowienia, zgodziła się.
-Jasne. Nie ma sprawy.
Pożegnała się z Harrym i wróciła przed ekran komputera. Otrzymała od przyjaciółki kolejne trzy wiadomości, każda na inny temat. Zignorowała je wszystkie.
-Chcesz iść jutro na imprezę?





No i jest. Trochę krótki... Ale jest. I nawet mi się podoba (wyjątkowo :P)
Anyway... Nie przejmujcie się, że akcja jest trochę... nudna... Dopiero się rozkręcam :D Ponadto, jeżeli macie jakieś pomysły co do dalszych wydarzeń... Walcie śmiało. Bo mam wrażenie, że nie wiem co robię (tak bardzo logiczne zdanie)

Zapraszam na bloga z recenzjami książek do którego dołączyłam!   Klik!

3 komentarze:

  1. Super ^.^ Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, fajny, ciekawe, jak będzie na imprezie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://maybeokayff.blogspot.com
      zapraszam :)
      I czekam na miły komentarz :D

      Usuń